na początku chciałam Was zachęcić do odwiedzenia bloga mojej przyjaciółki, która jest (jak to sama nazwała) "nowicjuszką" w blogowaniu, choć ciężko to w ogóle zauważyć!
jej blog jest przede wszystkim zlepkiem jej myśli i opinii, ale posty dotyczą również jej podróży (których-uwierzcie mi na słowo-jest niemało!) i modowych przedsięwzięć.
a w moim dzisiejszym poście chciałam się z Wami podzielić relacją z wyjazdu, który odbyłam właśnie z Zuzią. jest to troszkę "odskocznia" od głównej tematyki mojego bloga, choć muszę przyznać, że od początku planowałam, by moje posty dotyczyły nie tylko gotowania, lecz również innych moich zainteresowań, o których jeszcze nie miałam okazji wspomnieć.
jedną z rzeczy, które uwielbiam robić, gdy mam chwilę wolnego są podróże. i nie mówię tylko o tych dalekich, zagranicznych (choć te radują mnie najbardziej), lecz chcę się z Wami dzielić również tymi, dzięki którym poznaje swoje okolice, miejsca dotychczas mi nieznane.
mieszkam na północy Polski, w niedużym mieście-Elblągu. wiele osób uważa, że jest to miasto pozbawione jakichkolwiek perspektyw dla młodzieży, nie posiada miejsc, w których moi rówieśnicy mogliby spędzać swój wolny czas. niestety, muszę poniekąd przyznać rację tym opiniom. nie lubię jednak zaprzątać sobie głowy myślami, że kolejny dzień znów minie mi na siedzeniu przed komputerem, lecz codziennie staram się odkrywać nowe miejsca, które (uwierzcie!) za każdym razem mnie zaskakują. o tych spontanicznych wycieczkach (zazwyczaj rowerowych) po pobliskich lasach, wsiach, rzekach i parkach dowiecie się w kolejnych postach.
dziś chciałabym Wam jednak pokazać kilka zdjęć z mojego wyjazdu do Gdańska.
droga do Trójmiasta zajmuję mi około godzinkę, więc dość często tam goszczę. jest to super sposób na spędzenie weekendu, oderwaniu się od "elbląskiej codzienności".
większość mieszkańców mojego miasta jeździ tam głównie po to, by "zwiedzić" galerie handlowe. owszem, i ja nie odmawiam tego rodzaju "atrakcji".
lecz więcej satysfakcji czerpię z tych wyjazdów, podczas których mogę odkryć nowe zakamarki Trójmiasta.
malownicze, ciche i nieodwiedzane uliczki Starówki gdańskiej;
puste plaże w okolicach Sopotu;
czy opuszczone osiedla w Gdyni.
kilka dni temu wybrałyśmy się z Zuzką do Gdańska głównie w celu zrobienia kilku zdjęć na jej nowego bloga, musiałyśmy też odwiedzić tamtejsze lodowisko ponieważ moja młodsza towarzyszka (haha) trenuję łyżwiarstwo figurowe i akurat w dzień naszego zwiedzania wypadł dzień jej treningu.'
nasz dzień zaczęłyśmy więc od przemierzania Starówki, w celu znalezienia odpowiednich miejsc do sfotografowania. po tym (nie małym) spacerze udałyśmy się do wegańskiej reastaruracji we Wrzeszczu- "Avocado". najedzona pełna zachwytu podziwałam wyczyny Zuzi na lodzie podczas jej treningu, a ten cudowny dzień podsumowały szybkie zakupy w Galerii Bałtyckiej.
mnóstwo pozytywnej energii, wspomnień i przede wszystkim... zdjęć! haha.
bardzo przyjemne wegańskie bistro- Avocado
\
dziękuję Zuzi z całego serca za ogrom motywacji, mnóstwo cudownych chwil spędzonych razem, i przede wszystkim za wieczną radość i uśmiech, który nie znika z jej twarzy!