wtorek, 31 lipca 2018

ZMIANA ADRESU BLOGA

Po tych kilku latach dowiedziałam się, że ktoś nadal tu zagląda!
Kochani! Ten blog jest nieaktywny (ale nie potrafię się z nim rozstać i skasować wszystkich postów).
Zapraszam na nowego:

https://mojepasjezesmakiem.wordpress.com/

https://www.instagram.com/ze.smakiem/

poniedziałek, 5 października 2015

bliskie podróże; powrót do Trójmiasta

na początku chciałam Was zachęcić do odwiedzenia bloga mojej przyjaciółki, która jest (jak to sama nazwała) "nowicjuszką" w blogowaniu, choć ciężko to w ogóle zauważyć!
jej blog jest przede wszystkim zlepkiem jej myśli i opinii, ale posty dotyczą również jej podróży (których-uwierzcie mi na słowo-jest niemało!) i modowych przedsięwzięć.

                                                   RYTM PODRÓŻY WEDŁUG ZUZI



 a w moim dzisiejszym poście chciałam się z Wami podzielić relacją z wyjazdu, który odbyłam właśnie z Zuzią. jest to troszkę "odskocznia" od głównej tematyki mojego bloga, choć muszę przyznać, że od początku planowałam, by moje posty dotyczyły nie tylko gotowania, lecz również innych moich zainteresowań, o których jeszcze nie miałam okazji wspomnieć.
jedną z rzeczy, które uwielbiam robić, gdy mam chwilę wolnego są podróże. i nie mówię tylko o tych dalekich, zagranicznych (choć te radują mnie najbardziej), lecz chcę się z Wami dzielić również tymi, dzięki którym poznaje swoje okolice, miejsca dotychczas mi nieznane.
mieszkam na północy Polski, w niedużym mieście-Elblągu. wiele osób uważa, że jest to miasto pozbawione jakichkolwiek perspektyw dla młodzieży, nie posiada miejsc, w których moi rówieśnicy mogliby spędzać swój wolny czas. niestety, muszę poniekąd przyznać rację tym opiniom. nie lubię jednak zaprzątać sobie głowy myślami, że kolejny dzień znów minie mi na siedzeniu przed komputerem, lecz codziennie staram się odkrywać nowe miejsca, które (uwierzcie!) za każdym razem mnie zaskakują. o tych spontanicznych wycieczkach (zazwyczaj rowerowych) po pobliskich lasach, wsiach, rzekach i parkach dowiecie się w kolejnych postach.
dziś chciałabym Wam jednak pokazać kilka zdjęć z mojego wyjazdu do Gdańska.




droga do Trójmiasta zajmuję mi około godzinkę, więc dość często tam goszczę. jest to super sposób na spędzenie weekendu, oderwaniu się od "elbląskiej codzienności".
większość mieszkańców mojego miasta jeździ tam głównie po to, by "zwiedzić" galerie handlowe. owszem, i ja nie odmawiam tego rodzaju "atrakcji".
lecz więcej satysfakcji czerpię z tych wyjazdów, podczas których mogę odkryć nowe zakamarki Trójmiasta.
malownicze, ciche i nieodwiedzane uliczki Starówki gdańskiej;
puste plaże w okolicach Sopotu;
czy opuszczone osiedla w Gdyni.


kilka dni temu wybrałyśmy się z Zuzką do Gdańska głównie w celu zrobienia kilku zdjęć na jej nowego bloga, musiałyśmy też odwiedzić tamtejsze lodowisko ponieważ moja młodsza towarzyszka (haha) trenuję łyżwiarstwo figurowe i akurat w dzień naszego zwiedzania wypadł dzień jej treningu.'

nasz dzień zaczęłyśmy więc od przemierzania Starówki, w celu znalezienia odpowiednich miejsc do sfotografowania. po tym (nie małym) spacerze udałyśmy się do wegańskiej reastaruracji we Wrzeszczu- "Avocado". najedzona pełna zachwytu podziwałam wyczyny Zuzi na lodzie podczas jej treningu, a ten cudowny dzień podsumowały szybkie zakupy w Galerii Bałtyckiej.
mnóstwo pozytywnej energii, wspomnień i przede wszystkim... zdjęć! haha.


bardzo przyjemne wegańskie bistro- Avocado 








\


dziękuję Zuzi z całego serca za ogrom motywacji, mnóstwo cudownych chwil spędzonych razem, i przede wszystkim za wieczną radość i uśmiech, który nie znika z jej twarzy!


poniedziałek, 28 września 2015

domowy mus z gotowanych owoców


z racji, że od kilku tygodni męczę się z dietą lekkostrawną (niskobłonnikową, ubogoresztkową etc. )
ciągle szukam jakiś sprawdzonych "umilaczy", które zastąpiłyby mi nie tylko słodycze, ale też większość jedzenia, którego muszę unikać! :(
owoce mogę jeść, lecz tylko niektóre i tylko gotowane/duszone.
wpadłam, więc na pomysł i stworzyłam coś w rodzaju hmm powideł? musu?
choć najbardziej przypomina mi to po prostu smak deserków dla dzieci typu Gerber haha



3 jabłka
3 banany
garść jagód

jabłka obieramy, kroimy na bardzo drobne kawałki. to samo robimy z bananami. jagody myjemy i wszystkie owoce wrzucamy  do garnuszka. dolewamy troszkę wody, tak by była ona tylko na dnie.
garnuszek przykrywamy pokrywką i dusimy owoce około 15 minut, aż zrobi się z nich "ciapka".
odlewamy zbędną wodę, całą zawartość wrzucamy do miksera i miksujemy do uzyskania odpowiedniej konsystencji. po wystygnięciu musik możemy przełożyć do słoików :)
dla osób "ograniczonych" pokarmowo tak jak ja, polecam zestaw z biszkoptami



poniedziałek, 14 września 2015

jogurtowe ze śliwkami

po długiej nieobecności wracam z kilkoma postami, już w tematyce jesiennej.
na pierwszy rzut idzie szybkie i nie wymagające wysiłku ( i miksera! ) jogurtowe ciasto ze śliwkami.
przepis od cudownej i niezastąpionej Doroty z mojewypieki.com. jest to jedna z moich ulubionych blogerek kulinarnych ( zaraz po WHITEPLATE ).
zostawiam Was więc z tym pysznym ciachem, przesyłam gorące całusy w tę chłodną pogodę i sama lecę się kurować do łóżka!

300g mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody oczyszczonej
100g cukru
2 jajka
50g płynnego miodu ( jeśli nie mamy takiego pod ręką - każdy inny miód możemy rozpuścić w garnuszku )
250ml jogurtu naturalnego (najlepszy będzie jogurt grecki)
150ml oleju

cukier puder
1kg śliwek (im więcej, tym lepiej!)

do naczynia wbić jajka, dodać miód, jogurt i olej. wszystko wymieszać widelcem, aż do połączenia. dodać suche składniki, znów wymieszać.
foremkę (najlepiej o średnicy równej 25cm)  wyłożyć papierem do pieczenia. przelać ciasto, wyrównać. na wierzchu poukładać (bardzo gęsto) odpestkowane śliwki, rozcięciem ku górze (jak na zdjęciu powyżej).
piec w temperaturze 175'C przez około 50 minut ( do tzw. suchego patyczka ); wszystko zależy od owoców.
wyjąc, lekko przestudzić i oprószyć cukrem pudrem. smacznego!

wtorek, 14 kwietnia 2015

pieczone bataty na podwieczorek


stwierdziłam, że oprócz posta o moich ulubionych kulinarnych książkach, w kolejce powinien również być wpis dotyczący inspirujących mnie blogów. dołączam, więc go do listy! a odnośnie inspiracji, zapraszam was na bloga doitforapancake, urocza strona przemiłej agaty. stąd też wziął się pomysł i przepis na mój dzisiejszy podwieczorek: pieczone słodkie ziemniaczki podane z guacamole. palce lizać!

2 bataty
łyżka oliwy z oliwek
na oko:
rozmaryn
słodka i ostra papryka
sól i pieprz

ziemniaki kroimy w paski na wzór frytek, układamy na blaszce pokrytej papierem do pieczenia. oblewamy oliwą, obsypujemy przyprawami. wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180'C. pieczemy 15 minut, po tym czasie przewracamy "frytki" na drugą stronę i pieczemy kolejne 10 minut.

dojrzałe avocado
szczypta soli i pieprzu
ząbek czosnku
łyżka soku z cytryny

avocado obieramy, ugniatamy widelcem na "papkę". dodajemy sok i przyprawy, czosnek przeciskamy przez praskę. mieszamy. 

na dobry początek dnia

bardzo często zdarza się, że brakuje mi czasu na dobre i wartościowe śniadanie. moim nowym ulubionym przepisem na szybki i pyszny poranek jest owsianka. niby nudna i zwyczajna, ale urozmaicona najróżniejszymi dodatkami smakuje naprawdę bosko!

1,5 szklanki mleka
szklanka płatków owsianych
łyżka miodu
banan
migdały/płatki migdałów/jagody goji
mrożone maliny/borówki

mleko wlewamy do rondelka i gotujemy. do gotującego się mleka dodajemy pozostałe składniki i mieszamy przez około 2 minuty. zdejmujemy z ognia. podajemy w ulubionymi owocami, nasionami..


drugą, równie świetną opcją na zaspokojenie głodu jest koktajl lub smoothie. do owsianki uwielbiam ten korzenny, z dodatkiem lodów tiramisu...

2 łyżki lodów (śmietankowe/waniliowe/kawowe)
pół szklanki mleka
2 banany
łyżeczka cynamonu
łyżeczka cukru

wszystkie składniki umieszczamy w dzbanie miksera i miksujemy. najlepiej pić bezpośrednio po zrobieniu. schłodzony smakuje najlepiej.

wtorek, 24 marca 2015

marchewkowe z polewą


jedno marchewkowe już było, lecz szybsze i prostsze. trzeba przyznać, że ta wersja zabiera troszkę więcej czasu, ale uwierzcie mi! warto! smakuje nieziemsko, szczególnie w obecności gorącej herbaty z dodatkiem przypraw korzennych. za przepis dziękuję pięknie koleżance Adzie.


szklanka mąki pszennej
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki przyprawy piernikowej
2/3 szklanki cukru
pół szklanki oleju
4 jajka
3 średnie marchewki
wg uznania: ananas w puszce (ja dałam około 5 plasterków), orzechy włoskie-pokruszone, rodzynki

jajka ubić. dodać olej, wymieszać. dodać mąkę, cukier, proszek, sodę, przyprawę piernikową. wymieszać. dodać ananasa, marchewkę, orzechy, rodzynki-wymieszać. ciasto wyłożyć na formę. piec w 175'C przez około 40-45 minut do tzw. "suchego patyczka".


obowiązkowa pyszna polewa:
300g serka philadelphia
90g masła, w temperaturze pokojowej
1,5 szklanki cuku pudru, przesianego
1 łyżeczka ekstraktu
garść orzechów włoskich
szczypta cynamonu


masło, cukier i wanilię umieścić w misie miksera. utrzeć do otrzymania puszystej i jasnej masy maślanej. dodawać serek kremowy, w trzech turach, cały czas ucierając. polewę wylać na wystudzone ciasto. udekorować orzechami i cynamonem.